Kto może otrzymać namaszczenie chorych i jak ono działa?
Kto może otrzymać namaszczenie chorych i jak ono działa?
Credopedia Kto może otrzymać namaszczenie chorych i jak ono działa?

Credopedia

Kto może otrzymać namaszczenie chorych i jak ono działa?

Sakrament namaszczenia chorych jest jednym z siedmiu sakramentów Kościoła. Kto może otrzymać namaszczenie chorych, co ono znaczy i jak działa?

przeczytane minuty | Bernhard Meuser

Co to jest?

Namaszczenie chorych

Podobnie jak wszystkie sakramenty (czyli znaki zbawienia), namaszczenie chorych odnosi nas bezpośrednio do Jezusa i jest (wraz ze spowiedzią) jednym z dwóch sakramentów „uzdrowienia i odnowy, w których stajemy się wolni od grzechu i umocnieni w słabościach naszego ciała i duszy” (YOUCAT 224). Jak czytamy w YOUCAT w numerze 193: „Przez namaszczenie chorych Chrystus nas leczy, umacnia i pociesza”. „Bóg chce, żebyśmy byli zdrowi na ciele i duszy, żebyśmy ponadto byli ludźmi wierzącymi i żebyśmy rozpoznawali przychodzące królestwo Boże” (YOUCAT 241). „Sakrament namaszczenia chorych może przyjąć każdy wierzący, którego zdrowie znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie” (YOUCAT 243).

 

Co mówi Pismo Święte?

Spis treści Co to jest? Co mówi Pismo Święte? Mała katecheza z YOUCATem Ⓒ Zdjęcie: Marcelo Leal z serwisu Unsplash. Co to jest? Namaszczenie chorych Podobnie jak wszystkie sakramenty (czyli znaki zbawienia), namaszczenie chorych odnosi nas bezpośrednio do Jezusa i jest (wraz ze spowiedzią) jednym z dwóch sakramentów „uzdrowienia i odnowy, w których stajemy się wolni od grzechu i umocnieni w słabościach naszego ciała i duszy” (YOUCAT 224). Jak czytamy w YOUCAT w numerze 193: „Przez namaszczenie chorych Chrystus nas leczy, umacnia i pociesza”. „Bóg chce, żebyśmy byli zdrowi na ciele i duszy, żebyśmy ponadto byli ludźmi wierzącymi i żebyśmy rozpoznawali przychodzące królestwo Boże” (YOUCAT 241). „Sakrament namaszczenia chorych może przyjąć każdy wierzący, którego zdrowie znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie” (YOUCAT 243). Co mówi Pismo Święte? Jeśli moglibyśmy wskazać jakąkolwiek grupą ludzi, z którymi wiąże Jezusa jakaś szczególna więź, to z pewnością są to ludzie chorzy. To jest miłość wzajemna. W całym Nowym Testamencie to przede wszystkim chorzy szukają bliskości Jezusa. Chcą „Go dotknąć, bo moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6, 19). Cała misja Jezusa to jedno wielkie dzieło uzdrowienia, w którym symboliczne uzdrowienie z chorób cielesnych ustępuje miejsca duchowemu uzdrowieniu, dokonywanego poprzez odpuszczenie grzechów: „Jezus, widząc ich wiarę, powiedział do chorego: «Synu! Twoje grzechy są odpuszczone… Wstań, weź swoje nosze i wracaj do domu!»” (Mk 2, 5. 11). Jezus zwraca się szczególnie do grzeszników: „Lekarz nie jest potrzebny zdrowym, lecz chorym. Nie przyszedłem powoływać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mk 2, 17). Jezus uzdrawia, bo sam dobrze wie, czym jest cierpienie: „On słowem wyrzucał złe duchy i uzdrawiał wszystkich chorych. Tak spełniło się słowo przekazane przez proroka Izajasza: «On wziął na siebie nasze słabości i dźwigał nasze choroby»” (Mt 8, 16-17). Jezus poucza także swoich uczniów o wartości uzdrawiania. Przy tej okazji odkrywamy pierwsze szczególne „namaszczenie chorych”, którego uczniowie dokonują w imię Jezusa: „Wyrzucili wiele demonów i namaścili olejem wielu chorych, przywracając im zdrowie” (Mk 6, 13). Namaszczenie chorych jest już mocno zakorzenione we wczesnym Kościele, czego widomym świadectwem są słowa św. Jakuba Apostoła: „Jeśli ktoś z was choruje, niech wezwie starszych Kościoła. Niech się modlą nad nim, namaszczając go oliwą w imię Pana. Modlitwa zanoszona z wiarą będzie dla chorego zbawienna i Pan go podźwignie. A jeśli popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14n).

Mała katecheza z YOUCATem

Gotowi do walki

Namaszczenie chorych nie jest pustym znakiem. Jak w przypadku każdego innego sakramentu, także i tutaj cały Kościół gwarantuje, że za świętym znakiem stoi moc niewidzialnego Bożego działania. Kościół zapewnia nas, że sakrament, który teraz przyjmujemy, ma głęboki wpływ na nasze przyszłe życie i na wieczność, na co wskazują zewnętrzne znaki tego sakramentu. Widocznym znakiem tego sakramentu chorych jest namaszczenie olejem. My, współcześni, nie rozumiemy już dobrze, o co chodzi w tym „namaszczeniu”. Najważniejsze są dwa pojęcia: ochrona przenoszenie mocy. Zacznijmy od ochrony!

Ochrona I: Mądrość starożytnych pasterzy

Niektórzy twierdzą, że ochronna praktyka namaszczenia olejami sięga czasów starożytnych pasterzy. W sierści owiec często swoje gniazda tworzyły robaki. Te drobne pasożyty wpływały na jakość wełny, bo zwierzęta tarzały się i ocierały o różne przedmioty, uszkadzając przy tym skórę. Były także bardzo niebezpieczne, bo mogły zaatakować głowę owcy i dostać się do jej przewodu słuchowego, doprowadzając do jej niekontrolowanych ruchów, a nawet do szaleństwa. Były także śmiertelnym zagrożeniem dla jagniąt. Aby zapobiec inwazji pasożytów, pasterze oblewali głowy owiec oliwą z oliwek. Zapobiegało to zagnieżdżaniu się robactwa, bo insekty ześlizgiwały się z ciała zwierząt. Z tej zasady działania oleju płynie wniosek dla samego sakramentu namaszczenia chorych: oznacza ono po prostu, że zło nie może wniknąć w człowieka. Dzięki temu można zatem lepiej zrozumieć, dlaczego namaszczenie chorych obejmuje namaszczenie narządów zmysłów – w tym także uszu: „Wiara bowiem rodzi się ze słuchania” (por. Rz 10, 17). Gdy jesteśmy w potrzebie, to ważne jest, aby ktoś mógł usłyszeć nasze wezwanie o pomoc! Sam Bóg zapewnia nas, że nasze kanały słuchowe będą zawsze otwarte na Jego głos i na głos naszych bliźnich. Dzięki Jego działaniu żadna trucizna nie może nas przeniknąć, zagnieździć się w środku i rozwinąć swojego niszczycielskiego działania. Uzdrawiające słowo Boga dociera do nas do samej głębi i obdarza nas swoim pokojem.

Ochrona II: Ucieczka z uścisku

W dawnych czasach, kiedy mężczyźni rywalizowali na arenie w zapasach, smarowali się oliwą z oliwek. Tak jest zresztą do dziś, np. w Turcji podczas walk zapaśniczych, w każdy zawodnik jest cały pokryty oliwą z oliwek. Istnieje bardzo proste wyjaśnienie tego zwyczaju: naoliwionego zapaśnika trudniej jest chwycić i powalić na ziemię. Ręce przeciwnika ześlizgują się, a nawet jeśli zdołają doprowadzić do uścisku, to nadal łatwo jest uciec od takiego objęcia.

To jest oczywiste nawiązanie do choroby, która także może trzymać ludzi w uścisku. Wydaje się, że już nic ich nie chroni przed ostatecznym końcem. Z dnia na dzień coraz wyraźniej opadają z sił. Nie mają już nad niczym kontroli i jedyne, co im pozostaje, to patrzeć, jak coraz bardziej słabną. Taka walka wydaje się trudna do wygrania. W takiej sytuacji chrześcijanie wierzą, że istnieje jeden – i tylko jeden! – sposób na ucieczkę przed duszącym uściskiem śmierci. Chodzi o zjednoczenie z Jezusem, którego nic i nikt nie może skrzywdzić. W YOUCAT w numerze 245 czytamy: „Namaszczenie chorych obdarza pociechą, pokojem i siłą oraz ściśle jednoczy chorego w jego niedomaganiu i cierpieniu z Chrystusem. Bowiem Pan wziął na siebie nasze lęki i na swoim ciele poniósł nasze bóle. U niektórych namaszczenie chorych powoduje cielesne uzdrowienie. Jeśli jednak kogoś Pan zechce powołać do siebie, w sakramencie namaszczenia chorych obdarza go siłą w walce z ciałem i w zmaganiach duchowych w tym ostatnim okresie życia. W każdym wypadku namaszczenie chorych powoduje odpuszczenie grzechów”.

Przekazywanie królewskiej mocy

Z praktyką namaszczenia spotykamy nie tylko w Piśmie Świętym. W starożytności wszędzie namaszczano władców. Dziś już nie rozumiemy w pełni, co ludzie widzieli (lub powinni widzieć) w takim „namaszczeniu”. Cesarze przedstawiali się jako bogowie, tak jakby podczas namaszczenia otrzymali władzę od samego Boga. Dziś powiedzielibyśmy, że otrzymywali oni swoją władzę w mniej lub bardziej demokratyczny sposób, którą potem niejednokrotnie okrutnie nadużywali. Jezus często wyrażał siebie i swoje przesłanie poprzez znaki materialne: w chlebie, winie, soli i w zaczynie – wszędzie tam znów znajdujemy Go. Jezus przyjmuje także to szczególne „namaszczenie”. W Ewangelii według Świętego Łukasza właśnie swoje dzieło Jezus rozpoczyna od tego znaku: „Duch Pana nade mną, bo mnie namaścił” (Łk 4, 18). Jezus pozwala także kobiecie, aby „otworzyła flakonik prawdziwego nardowego olejku, który był bardzo drogi, i wylała olejek na Jego głowę” (por. Mk 14, 3). Najbardziej znanym, niemal honorowym imieniem Jezusa było „Chrystus” – a to znaczy po grecku: ‘Pomazaniec’. Cała nadzieja Izraela koncentrowała się na przyjściu właśnie takiego Pomazańca – po hebrajsku: ‘Mesjasza’… Pośród okrutnych prześladowań, pierwsi chrześcijanie nie są z niczego bardziej dumni niż z przynależności do Jezusa. Apostołowie Piotr i Jan są prześladowani i wtrącani do więzienia. Nie mogą zrozumieć, jak można aż tak wściekać się i pałać nienawiścią przeciwko samemu Bogu: „przeciwko Twemu świętemu Słudze, Jezusowi, którego namaściłeś” (Dz 4, 27). Wtedy wszystko staje się jasne: namaszczenie polega na przekazywaniu mocy od Boga. Ta moc nie jest tylko czymś boskim z nazwy, lecz jest nią sam Duch Święty. Właśnie ten Duch Święty nie jest wyłączną własnością Jezusa. Święty Paweł Apostoł podkreśla: „Bóg umacnia nas razem z wami dla Chrystusa, który nas namaścił” (2 Kor 1, 21).

Potrzebuję Twojego namaszczenia!

Istnieje wspaniała historia z czasów wczesnego chrześcijaństwa. Ignacy Antiocheński był trzecim biskupem tureckiego miasta, które obecnie nazywa się Antakya. Mówi się, że sam Piotr Apostoł (!) uczynił go biskupem. Około 107 roku cesarz Trajan kazał porwać tego czcigodnego człowieka i przewieźć go do Rzymu, gdzie miał być rzucony lwom na pożarcie. 2100 km w linii prostej, długa droga na pewną śmierć! Podczas tej ostatniej podróży życia stary biskup Ignacy znalazł czas na napisanie siedmiu listów do siedmiu wspólnot kościelnych. Listy te należą do najpiękniejszych dokumentów wczesnego Kościoła. Ignacy nie udziela starczych rad i nie udaje, „jakoby był osobistością jakąś wielkiego znaczenia. Jestem wprawdzie okuty w kajdany dla imienia Chrystusowego, ale jeszcze nie doszedłem do doskonałości w Jezusie Chrystusie (czyli ‘jeszcze nie poniosłem śmierci męczeńskiej’). Teraz właśnie rozpoczynam naukę i odzywam się do was jako do moich współuczniów”. I w tym momencie Ignacy kieruje ostatnie, chwytające za serce życzenie wobec chrześcijan w Efezie: „Przecież to mnie było potrzeba waszego namaszczenia do walki, waszą wiarą, upomnieniem, cierpliwością i pobłażliwością”. Nawet jeśli biskup Ignacy nie przyjął formalnie sakramentu namaszczenia chorych, to możemy być pewni, że spłynęło na niego namaszczenie samego Ducha Świętego, kiedy wrota areny w Rzymie zostały otwarte, a sędziwy biskup został pchnięty naprzeciw krwiożerczym lwom. W YOUCAT w numerze 173 możemy przeczytać: „przez namaszczenie chorych zrozpaczeni stają się ludźmi zawierzenia. Sakramentem we wszystkich sakramentach jest sam Chrystus. W Nim wychodzimy ze zgubnej postawy egoizmu i zaczynamy żyć prawdziwym życiem, które nigdy się nie kończy”. ∎